Kuchnia to miejsce, za którym nie przepadam. Wmawiam sobie, że to z uwagi na wyjątkowo małą powierzchnię. Nie jest to jednak prawdą tak do końca. Po prostu nie lubię pitraszenia i już. Ale od czasu do czasu dostaję kopa i zaczynam tworzyć w garach. Urodziny syna były pretekstem do wypróbowania przepisu na ciasto. Dostałam sprawdzony przepis na tiramisu od Iwony. Zapewniała, że nie ma siły, żeby coś nie wyszło. W smaku rewelacja (biszkopty nasączone kawą z whisky), ale całość jakaś taka rozlazła. Tak więc można spartolić coś co nie jest do spartolenia. Przypomniałam sobie w tym momencie, że dostałam kiedyś od Uli również przepis na tiramisu ale z dodatkiem żelatyny. I pewnie przy najbliższej okazji połączę obydwa przepisy i powstanie jolowa wariacja na temat tiramisu.
Składniki:
- 2 serki "Mescarpone" ( najlepiej piątnickie dostępne w Biedronce)
- 1 op. podłużnych biszkoptów
- 4-6 łyżeczek cukru pudru
- kakao lub starta gorzka czekolada do posypania
- 1 szkl. kawy rozpuszczalnej zaparzonej z 3 łyżeczek kawy ( ja dodałam jeszcze trochę whisky i nie żałowałam)
- 2 śmietany 36% (najlepsza piątnicka)
Wykonanie:
Serki ucieramy łyżką z cukrem.
Łączymy z ubitą śmietaną.
Połowę biszkoptów układamy na blasze, polewamy połową kawy, nakładamy krem w ilości ok 2/3.
Ponownie układamy pozostałe biszkopty, polewamy kawą, smarujemy kremem.
Wierzch posypujemy startą czekoladą.
Dobrze jest przygotować dzień wcześniej.